Autor |
Wiadomość |
Jeżyca |
Wysłany: Wto 17:29, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu...
(może potem wyduszę z siebie więcej) |
|
Sahara Knoblauch |
Wysłany: Wto 14:28, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
ROZDZIAŁ III
...a tam zobaczyłam Malfoya. Krew tryskała z jego opalonej brody jak z fontanny. Jakaś dziewczyna piszczała i panikowała. Ja też zaczęłam piszczeć.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Nie piszczcie tak, on tylko udaje.- powiedział Ronald. Jakiż on miał piękny, seksowny głos. Nogi się pode mną ugięły, a serce przestało na parę sekund bić.
-Udaje?!?!?!
-No, w zasadzie nie.- Ten jego głos... Ooooooooch...- On się walnął w klamkę. No i teraz widać tego skutki.
Wiecie, co mnie ruszyło? Że Ronald o tym mówił tak odważnie, nie bał się krwi i w ogóle. No wiecie. Taki "hirou", jak to mówią. Potem zrobił coś jeszcze odważniejszego, bo wykopał tego Malfoya z przedziału razem z tą jego brodą.
-Och, Ronaldzie, jesteś taki...
-Jaki?
-Taki... e... no... nieważne.
-E... Aha.
-Usiedliśmy na fotelu OBOK SIEBIE, powtarzam, OBOK SIEBIE, ja obok niego, on obok mnie, poczułam ciepło jego bliskości... Myślałam że zemdleję, tyle wrażeń naraz. I wiece co? Czułam się jak w niebie... Marzyłam, by ta chwila trwała wieki.
***
(wiem, że Malfoy nie był opalony, ale może akurat sobie brodę opalił na wakacjach? ) |
|
Jeżyca |
Wysłany: Śro 16:17, 14 Cze 2006 Temat postu: |
|
Cytat: | -Idźmy, ko... to znaczy... Ronaldzie. |
ko?
kotku?
kochanie?
KOGUCIE?!
XD
(nie zwracaj na mnie uwagi)
Cytat: | No i poszliśmy. Jak to wspaniale używać formy "my". Ja i on. Ooooooooch... |
Oooooooooooooooooch... jakie to suss! Przepraszam, od tego cukrru mnie zatkało.
Komunikat do reszty:
Czemu sie nie udzielacie? Czytać i komentować mi to!!! |
|
Sahara Knoblauch |
Wysłany: Nie 17:34, 11 Cze 2006 Temat postu: |
|
No dobra, lecimy z tym koksem (czy jak mu tam )
ROZDZIAŁ II
1. września!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie myślcie sobie, że mam podnietę, czy co, ale to był WSPANIAŁY dzień!!!!!!!!!!!!
No więc, jak zwykle poszłam na peron 9 i 3/4 wiadomo po co. Przy bramce o 10:56 zobaczyłam... Ginny! Uch. Nie że jej nie lubię, ale ja się z nią przyjaźnię, żeby być w jakikolwiek sposób bliżej Ronalda. No. to w końcu jego siostra. No więc zapytałam Ginny czy jej bracia (!) (nie BRAT) też tu są.
-No jasne że są. A właściwie jest tylko Ron, bo przecież tylko on chodzi do szkoły jeszcze, nie?.
Tak więc poszłam szukać przedmiot moich uczuć. Prawie się popłakałam, że go nie zobaczyłam jeszcze, a do odjazdu pociągu zostały tylko 4 minuty!!! Wpakowałam się do hogwartexpresu i znalazłam przedział dla prefektów. Siedzieli w nim już ten debilny Draco Malfoy i parę innych przygłupów. Nie znalazłam mojego ulubionego prefekcika, jak się domyślacie, Ronaldka. Zrozpaczona, pobiegłam do kibeleczka się wpłakać i wysikać, kiedy spotkałam tam... RONALDA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-RONALD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CO... GDZIE.... JAK... CO TY TU WYRABIASZ?!!?!??!?!?!?!?!?!?!?!?
-Nie piszcz tak, dziecko. Tak, to ja. Szczęśliwa?
"TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!"- chciałam mu wykrzyczeć do jego slodziutkigo ucha, ale jeszcze by pomyślał. że nie do końca jestem normalna. Więc zamiast tego powiedziałam tylko:
-Tak.
-No to się cieszę. Pójdziemy do przedziału prefektów?
AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! On mnie zaprosił do przedziału!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czyż to nie romantyczne?!
-Idźmy, ko... to znaczy... Ronaldzie.
-Eee... Wszystko w porząsiu?
-Tak, dopóki mnie nie opuszczasz...
-Że co?
-Co?
-Co co?
-Co co co?
-Dobra, idźmy już.
Czemu się mu tak spieszy?
No i poszliśmy. Jak to wspaniale używać formy "my". Ja i on. Ooooooooch...
Weszliśmy do przedziału. A tam... |
|
Jeżyca |
Wysłany: Sob 12:55, 03 Cze 2006 Temat postu: |
|
Cytat: | Proszę się z tego absolutnie nie śmiać, to jest poważna sprawa |
Powiedzenie do mnie tego to tak jakby powiedzieć do Edka (mojego kota) nie wbijaj pazurów w mój ulubiony fotel. No, ale to tyle jeśli chodzi o moje barwne porównania.
Cytat: | Mam nadzieję, że dobrze napisałam jego nazwisko, bo inaczej to bym chyba się popłakała. | Ja już się popłakałam. Po drugim zdaniu!!! Sarciu, bijesz wszelkie rekordy.
Oto dowód, że ja nawet przy smutnych z założenia (np. Król Olch, czy jak mu tam XDDD) tworach kwiczę jak szalona.
Cytat: | wy nie wiecie, co to znaczy kochać i jednocześnie nie być kochanym. | Rzeczywiście, nie wiemy. Chyba to dlatego ja i ja tak kwikamy. Wybacz. |
|
Sam |
Wysłany: Sob 12:48, 03 Cze 2006 Temat postu: Re: Kocham Ronalda!!! - dzieje pogrążonej w rozpaczy Hermion |
|
Wiesz o tym, że kocham twoją twórczość? :D |
|
Sahara Knoblauch |
Wysłany: Sob 12:45, 03 Cze 2006 Temat postu: Kocham Ronalda!!! - dzieje Hermiony pogrążonej w rozpaczy |
|
A więc. Co będę ględzić? To jest opowiadanko o biednej Hermionie, któtra kocha Ronalda, ale on ją nie, i to jest takie straszne.
Proszę się z tego absolutnie nie śmiać, to jest poważna sprawa.
ROZDZIAŁ I
Drogi pamiętniku, nazywam się Hermiona Granger i kocham Ronalda Weasleya. Mam nadzieję, że dobrze napisałam jego nazwisko, bo inaczej to bym chyba się popłakała. A więc jutro 1. września. Czyli pierwszy dzień szkoły. I zobaczę GO!!! Nareszcie, po całych dwóch miesiącach oczekiwania. Ciekawe, czy urósł. Czy wyprzystojniał. Czy choć trochę o mnie myślał podczas wakacji. Nie pisałam do niego listów, bo myślałam, że jak będę mu wysyłać listy, to on jeszcze pomyśli, że się w nim zakochałam. No, to jest akurat prawda, ale ja nie chcę, żeby on się o tym dowiedział. Nigdy. Mógłby wtedy zacząć mnie unikać, a nawet śmiać się ze mnie. No cóż, jestem biedną, aczkolwiek piękną i mądrą dziewczyną (oczywiście nie chcę się chwalić), ale Ronald widocznie mnie za taką nie uważa, a nawet jeśli, to pewnie go to nie obchodzi. Albo, o zgrozo, i staram się o tym nie myśleć za często, ma na oku inną dziewczynę. To by było najstraszniejsze, co by mogło mi się przydarzyć. Bo nie ma na świecie czegoś gorszego, niż nieodwzajemniona miłość. Uwierzcie mi. Sama to przeżywam, i bardzo cierpię, kiedy tylko widzę go w otoczeniu jakiejkolwiek innej dziewczyny, i tu muszę przyznać, nawet jego siostry. Może uważacie mnie za idiotkę i psychiotkę, ale wy nie wiecie, co to znaczy kochać i jednocześnie nie być kochanym.
Nie wiecie... |
|