Sahara Knoblauch
Ziom
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gnomolandii
|
Wysłany: Wto 13:27, 20 Cze 2006 Temat postu: Obrzydliwość nad obrzydliwościami, wszystko obrzydliwość |
|
|
Wczoraj się nudziłam, nie mogłam wejść na kompa, ani nic, więc siadłam i zmyśliłam króciutkiego bajera. Taki sobie flak ;P
OSTATNI DZIEŃ SNAPE'A
Był obrzydliwy, słoneczny ranek. Severus Snape właśnie się obudził i usiadł na łóżku w swojej obrzydliwej piżamce w żabki.
"Świetnie" - pomyślał. "Kolejny obrzydliwy dzień w tym obrzydliwym Hogwarcie. Dzisiaj dwie obrzydliwe lekcje z obrzydliwymi szóstoklasistami. Obrzydliwość."
Wstał z wyrka i poszedł do łazienki. Popatrzał w lustro i zobaczył... siebie (a to niespodzianka). Jego obrzydliwe, czarne, tłuste włosy były dziś bardziej rozczochrane niż obrzydliwe włosy obrzydliwego Pottera.
"Świetnie. Pięknie dziś wyglądasz, Snape" - pomyślał sobie Snape. Odkręcił wodę i mokrymi dłońmi przyklepał sobie włosy tak, żeby nie sterczały.
"Świetnie. Wyglądasz zniewalająco, Snape" pomyślał znowu Snape. Poszedł otworzyć swoją szafę z ubraniami, w której wisiała tylko jego czarna szata i szlafrok w obrzydliwe żabki. Ubrał się tak jak zwykle (w czarną szatę, nie szlafrok), wziął z biurka parę flaszeczek z eliksirami pod pachę i swój notesik pod drugą. Wyszedł ze swojego pokoju i ruszył w stronę Wielkiej Sali na obrzydliwe śniadanie.
Na korytarzu natknął się na dwóch pierwszaków grających w bierki.
-Minus dwadzieścia punktów dla Gryffindoru! - krzyknął na dzień dobry Severus.
-Ale... My jesteśmy z Hufflepuffu - wyszeptały przerażone dzieci.
-Świetnie. No to dla Hufflepuffu też, co za różnica!!!
Z już doszczętnie zepsutym przez obrzydliwe bachory humorem Snape wszedł do Wielkiej Sali. Siedziało tam już pełno ludu.
"Świetnie."
Snape przeszedł wzdłuż sali aż do stołu, gdzie siadali nauczyciele. Usadowił się między Hagridem a McGonagal.
"Świetnie. Ten obrzydliwy Hagrid mi wszystko zeżre. Po prostu świetnie."
Nałożył sobie porcję obrzydliwej jajecznicy na talerz i zaczął jeść (ręce miał wolne, bo flaszeczki i notes trzymał pod pachami). Kiedy chciał sobie zrobić jeszcze tosta z obrzydliwym dżemem śliwkowym, okazało się, że Hagrid rzeczywiście wszystko zjadł.
"Świetnie!"
Severus wstał od stołu z zamiarem udania się do lochów na swoją lekcję, gdy rozległ się wrzask.
-Aaaaa!!! Ron się dusi! On umiera! Aaaaaa!!!
Snape popatrzył po sali.
"No świetnie, to ta Granger się drze. Czyżby Weasley rzeczywiście się dusił?" - Snape postanowił to sprawdzić. Podszedł do stołu Gryfonów, gdzie Ron rzeczywiście się dusił.
-Panie profesorze! - krzyknęła Hermiona - On się zadławił widelcem! Niech pan coś robi! Niech pan go ratuje!
"Świetnie."
-Weasley, przestań nam tu odprawiać cyrk i wy...
Ale Snape nie zdążył skończyć, bo właśnie Ron zwymiotował na jego szatę. Severus, wściekły, wydarł się na Weasleya:
-TY KRETYNIE! PATRZ, CO ZROBIŁEŚ! SAM BĘDZIESZ TO PRAŁ!
Ale Snape nie dał się jednak wyprać, tylko czym prędzej wybiegł z Wielkiej Sali.
"Ten durny rudzielec!!! Te rzygi śmierdzą gorzej niż eliksir z renifera w wykonaniu Longbottoma!"
Severus wpadł do łazienki i spróbował umyć się w umywalce. Po pięciu minutach się poddał.
"Nie no, świetnie."
Snape usłyszał dzwonek na lekcję. Szybko udal się do klasy, gdzie czekali już wszyscy obrzydliwi uczniowie.
"Jakie oni mają obrzydliwe ryjki."
-Cisza!!! Dzisiaj przygotowujemy eliksir anty-smrodowy. ci z mugolskich rodzin pewnie słyszeli o marnej podróbie zwanej "odorantem", czy jakoś tak. Cisza!!! Proszę o ciszę! A więc. O sposobie uwarzenia eliksiru mówiłem tydzień temu. Chyba wszyscy pamiętają. Do roboty!!!
Uczniowie zaczęli coś grzebać, gdy Snape usiadł sobie za swoim biurkiem.
"Świetnie" - pomyślał - "niech się pomęczą, a ja sobie odpocznę."
Siedział tak na tym obrzydliwym krześle i siedział... I się nudził... I siedział...
Był na gorącej plaży. Leżał na ręczniku i miał na sobie slipki w żabki. Wysoka, szczupła blondynka w bikini wcierała w niego krem do opalania.
-Och, Severusiu - powiedziała - Jesteś taki słodki... Nie chciałbyś się czegoś napić?
-Mmm - wymruczał Snape. Blondi przyniosła mu drinka i...
Wylała go na niego?!
-Aaaaaaa!!! - Severus obudził się z piskiem. Był cały w eliksirze anty-smrodowym, który śmierdział jak odchody trolla. Obok stał Harry Potter ze swoim kociołkiem w ręku.
-Panie profesorze... Bo ja dodałem za dużo liści szpinaku... I to tak jakoś potem wybuchło...
-TY PALANCIE!!! AMPUTOWALI CI MÓZG?! MINUS OSIEMDZIESIĄT PUNKTÓW DLA HUFFLEPUFFU!!!
-Ale... ja jestem z Gryfindoru - wymamrotał cicho Harry.
-NO TO DLA GRYFINDORU!!! CO ZA RÓŻNICA! MAM WAS DOŚĆ! JESTEŚCIE O-B-R-Z-Y-D-L-I-W-I!!!
I wtedy Snape wystrzelił z klasy jak opętany i biegiem wrócił do swojego pokoju. Zrzucił z siebie zarzyganą, cuchnącą szatę i ubrał sie w swój szlafrok z obrzydliwymi żabkami.
"ŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚWIETNIE!"
Snape miał już wszystkiego dość, gdy znikąd pojawiła się jakaś obrzydliwa, różowa wróżka i zaczęła latać sobie pod sufitem.
-Severusie! Słyszałam twoje jęki i widzę, że jesteś bardzo zmęczonym i zdenerwowanym człowiekiem, więc zabiorę cię do krainy wróżek!
-Świetnie.
-Chodź! Złap się mojej spódniczki i odlecimy stąd!
-Świetnie. - Snape nie ruszył się z miejsca.
-Noooo chodź!
-Nie.
Wróżka robiła się niecierpliwa.
-No chodź!!!
-Nie.
-CHODŹ!!!
-Masz obrzydliwą spódniczkę. Nie będę jej dotykał.
-BĘDZIESZ!!!
-Nie.
Wróżka straciła w końcu panowanie nad sobą i wycelowała różdżką w Snape'a.
-Avada Kedavra!!!
Pyk! I już nie było śladu po Severusie. Wróżka dopiero po chwili się zorientowała, co zrobiła. Wzruszyła tylko ramionami i wyleciała za okno.
Koniec!
(Świetnie.)
Post został pochwalony 0 razy
|
|